sobota, 21 maja 2016

Antwerpia w obiektywie


Leniwy weekend. Wakacyjny weekend.

Miało być morze, ale pogoda nie dopisała. W zamian wybraliśmy się na wycieczkę do Antwerpii - jednego z największych miast portowych Europy.

Jako kierowca etatowy, po konsultacji z Naczelnym Pilotem Misji - wspólnie stwierdzamy, że Belgia komunikacyjnie nie przypadła nam do gustu. Zniszczone drogi, słabe oznakowanie i zadziwiający kierowcy, którzy nawet w centrum miasta nie przestrzegali jakichkolwiek przepisów... W związku z brakiem informacji i hotspotów, pobłądziliśmy początkowo. Zwiedziliśmy za to ogromny port, który w sobotnie popołudnie wydawał się wymarły...

Sama Antwerpia zachwyciła starą częścią miasta, rozległą i olśniewającą. Liczne kamienice przeplatały się z architekturą nowoczesną, która subtelnie wtapiała się w zastany już krajobraz. Mój Cudny Historyk opowiedział mi historię miasta, Belgii i całych Niderlandów. Pospacerowaliśmy, pośmialiśmy się i oczywiście zjedliśmy tradycyjne belgijskie frytki ze specjalnym sosem frytkowym, który smakuje zupełnie jak majonez. Było pysznie, wesoło i bardzo wakacyjnie (mimo kapuśniaczku kapiącego od czasu do czasu na głowę).

Odwiedziliśmy również muzeum w którym mieliśmy przyjemność zobaczyć dzieła szkoły flamandzkiej oraz obrazy Hieronima Boscha. Szczególne wrażenie zrobił na nas obraz Zima w Bethlejem, który znajdziecie poniżej... Ja zatrzymałam się również nad rubaszną Matką Świętą z dzieciątkiem...

Sami zresztą zobaczcie bo zdjęć jest dużo - nie potrafiłam się zdecydować









































4 komentarze:

  1. Słyszałam, że Antwerpia jest przepiękna i chyba będę musiała w końcu się tam wybrać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli przedstawiasz miasto w obiektywie to proszę Cię poćwicz fotografie. Potencjał jest, łapiesz ciekawe kadry, ale jeżeli chcesz prześwietlać zdjęcia to rób to dla jakiegoś celu. Tutaj wiele ujęć traci na braku szczegółów w wypalonych miejscach. Poza tym, fotografia krajobrazowa w tym też miejska najlepiej prezentuje się w tzw. złotych godzinach, czyli godzina po wschodzie słońca i godzina przed zachodem. Wiem, wiem bywa to ciężkie, ale czasem warto spróbować :) Powodzenia w dalszym fotografowaniu i zapraszam do siebie. Dużo tu fotografii więc jakbyś miała pytania to pisz :) https://bzowinafotograficzna.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie zajrzę i dzięki za rzetelny komentarz. Ciągle ćwiczę z aparatem i niestety nie jest to takie proste, ale obiecuję poprawę, pozdrawiam :)

      Usuń